środa, 31 sierpnia 2011

Veronica Chambers - Radość niedoskonałości

Pogoda bardzo zmienna, chmury pojawiały się przez cały dzień w różnym kształcie, i tak jakoś zebrało mi się na popołudnie z lekturą w zamyśle lekką, łatwą i przyjemną, czyli z tzw. babskim poradnikiem. Wyprawiłam się więc do biblioteki miejskiej w Wejherowie, gdzie planowałam oddać "Chmurdalię" i wziąć inną książkę w zamian, najlepiej "Japoński wachlarz". "Wachlarza" jednak nie znalazłam, smętnie więc zajrzałam jeszcze pod literkę "A", mając nadzieję na którąś z kolejnych egzotycznych przygód inspektora Erasta Fandorina, opisywanych tak wspaniale, ze staroświeckim wdziękiem, przez gruzińskiego pisarza Borisa Akunina. Ale i wśród Akunina panowała poruta, tzn. brakowało kolejnych nieznanych mi jeszcze przygód Fandorina - a na przygody Magistra lub siostry Pelagii jeszcze nie mogę się zdecydować, bo dusza moja sekunduje dzielnemu Fandorinowi o srebrzystych skroniach. Poczłapałam - tak, bo w drodze do biblioteki skręciłam nogę - w kierunku działu "Psychologia". Ku swemu zdziwieniu znalazłam tam najnowszą książkę profesora Chwina o samobójstwach w literaturze, no no... Pozycja jednak była zbyt poważna gatunkowo jak na dzisiejsze popołudnie i wzięłam podniszczoną licznymi lekturami książkę Veroniki Chambers, oznaczającą się wyjątkowo kiczowatą okładką: rysunek przedstawia kobietę-anioła na różowym tle, otoczoną pąsowymi serduszkami. Podtytuł "Osobisty przewodnik po życiu, miłości i babskiej lekkomyślności" obiecywał miły wieczór...
Na pohybel z takimi miłymi wieczorami, to już lepiej odkurzać albo wyszywać sztandary albo kisić ogórki na zimę! Nie wiem, ki diabeł mnie podkusił, by zabrać tę książkę ze sobą do domu, tym bardziej, że znowu przeszłam przez scysję z bibliotekarką z powodu nieposiadania adresu zameldowania w Wejherowie, co wedle regulaminu biblioteki jest niewybaczalną skazą, powodującą zakaz wypożyczania książek. Jak zwykle powołałam się na Konstytucję RP - co biedna pracownica może z powodu durnego regulaminu - ale jak się wkurzę, to chyba rzeczywiście pójdę z egzemplarzem Konstytucji do szefostwa tej instytucji upowszechniania kultury. "Bo dużo czytelników spoza powiatu wejherowskiego wyjeżdżało i nie oddawało książek" - widzę, że zasada zbiorowej odpowiedzialności nadal działa!
Ale dobrze, po wyjaśnieniu praw człowieka i obywatela ja i książka dotarłyśmy do domu... I tak spędziłam następną, dość nudną godzinę na przeczytaniu stu stron damskiego amerykańskiego ble ble ble, czyli mieszanki dobrych rad, moralizatorskich uwag, optymistycznego ćwierkania i opisywania życia prywatnego u boku "kochanego Jasona" - ot, kolejna odsłona najgorszego "hitu" poradnikowego wszechczasów, czyli "Jedz, módl się i kochaj". Również i ta książka pełna jest przepisów kulinarnych, zawierających np. "kilka funtów niesolonego masła" lub "pół łyżki przyprawy Old Bay". Chętnie pójdę do sklepu i poproszę o jedno lub drugie - popatrzą na mnie jak na wariatkę, bo solonego masła nie widziano w Polsce od 1982 roku, kiedy to Duńczycy masowo przysyłali to paskudztwo w darach i matki polskie miały poważny problem z przerobieniem tego na ciasto.
Przeczytałam więc sto stron i odkładam tę książkę na szafkę w przedpokoju - niech pamięć o niej sczeźnie na wieki - a teraz podam swój własny przepis kulinarny na proję, czyli wypiek babci Jeleny z Belgradu - wypiek wzbogacony przez jej synową Nevenę o różne ciekawe składniki. Proję piekłyśmy dziś razem, wyszło nam w sumie 60 bułeczek (na pięciu blachach do muffinek). Jutro Dymitri, synek Neveny, maszeruje do przedszkola, więc będzie jak znalazł na mały bałkański lunch w wejherowskim przedszkolu ;-)

PROJA BABCI JELENY
Przygotować dodatki do wypieku: a) pokrojony drobno por; b) podduszone pieczarki; c) pokrojone drobno suszone pomidory; d) pokrojone oliwki; e) tuńczyk z puszki w sosie własnym; f) pokrojony drobno boczek itp.

Rozbełtać w misce 3-5 jajek.
Ztarkować drobno do miski ok. 30 dkg sera typu feta lub innego słonego, lub nawet posolonego twarogu, wymieszać z jajkami.
Wlać filiżankę oleju lub oliwy.
Wlać jedno duże opakowanie śmietany 12 lub 18 proc.
Wsypać dwie filiżanki kaszy kukurydzianej i dwie filiżanki mąki kukurydzianej.
By zwiększyć objętość ciasta, dodać jedno opakowanie jogurtu bałkańskiego.
Wymieszać to wszystko, dodać łyżkę proszku do pieczenia. Ciasto ma być trochę gęste niż naleśnikowe, ale lejące się. Jeśli jest za gęste, dolać maślanki czy jogurtu na oko.

To jest przepis klasyczny babci Jeleny i na tym akcja by się zakończyła w Belgradzie - proję wylewamy na blachę albo do tortownicy i pieczemy pół godziny na 200 stopniach; wychodzi pyszny kukurydziany chlebek, genialny dodatek do zup i jako przegryzka.
Nevena wzbogaca przepis teściowej o magiczne dodatki, czyli dzieli ciasto podstawowe do misek i do każdej miski ładuje inne dodatki. Dzisiaj były dwie wersje proji:
a) z dodatkiem pora, pieczarek i tuńczyka;
b) z dodatkiem pora, oliwek i suszonych pomidorów.

Dla estetyki Nevena nie wylała ciasta na blachę, tylko upiekła bułeczki w formach do muffinów; w sumie pięć blach muffinkowych razy 12 sztuk, wyszło sześćdziesiąt.
Resztę popołudnia spędziliśmy - jak jej mąż Slobodan wrócił z miasta - napychając się proją z ajwarem i papryką w śmietanie i popijając to wszystko rakiją.
I taki dzień zepsułam sobie lekturą amerykańskiego badziewia poradnikowego! - Chyba za dużo było tej rakiji przed pójściem do biblioteki, trzeba mi było wziąć książkę profesora Chwina o samobójstwie!!!

Życzę smacznego - my już wiemy z Neveną, że jeśli nie przebrniemy przez reformę nauki polskiej, to zakładamy budę z serbskimi wypiekami - może koło biblioteki w Wejherowie, tylko dla lokalsów?...











1 komentarz:

  1. Wejherowianie najwyraźniej odznaczają się po prostu ekstremalnym lokalnym patriotyzmem. Nie będą różne gdyniany i gdańszczany pluć im w twarz i dzieci im wynaradawiać! Oraz książek podbierać, żeby podstępnie obniżyć poziom intelektualny dzielnych wejherowian i tem samem powolnie ich wyniszczyć.

    M.

    OdpowiedzUsuń